- Wybacz, ale lepiej będzie jeśli oddalę się od ciebie na kilka metrów – zaśmiała się.
- Dlaczego? – zapytał zdezorientowany Cristiano.
- Ten o to zazdrośnik – Ramona wskazała głową na Sergio – nie jest zadowolony z tego, że rozmawiam z tobą, a nie z nim.
- Rozumiem – Aveiro skinął głową i uśmiechnął się do Ramosa. – Mam
nadzieję, że pojawicie się na moich urodzinach.
- Oczywiście, że tak! Sergio nawija o tym, jak najęty od miesiąca, szczęśliwy, że zabiera mnie ze sobą.
- No tak, cały Ramos.
- Po nazwisku to w sądzie. – Zaśmiała się Ramona. – Wesołych Świąt, bo pewnie zobaczymy się na twoich urodzinach, chyba że wujek zaprosi mnie na wasz trening. - I ruszyła w kierunku wujka.
Sergio odetchnął, kiedy zobaczył, że Ramona oddaliła się na bezpieczną odległość, z dala od jego kolegów z klubu. Nigdy nie był zazdrosny o swoją dziewczynę, ale kiedy spotkał ją, wiedział że będzie bronił jej jak lew.
Tyle złudnych myśli przejawia się w naszej głowie przez dwadzieścia cztery na siedem.
- Wujku, ja już będę się zbierać – zakomunikowała jego siostrzenica. – Chyba nie masz nic przeciwko? Po drodze wstąpiłabym do taty.
- Rozumiem, rozumiem. Idź jeśli musisz.
Ramona zastanawiała się czy José na pewno usłyszał to, co mówiła dziewczyna, czy tylko strzępki zdania, bo odczuwała takie wrażenie, jakby wujek ją po prostu zbył.
Pożegnała się ze wszystkimi i mogła spokojnie udać się do taty, który mieszkał na Piovera. To tak wcale nie było po drodze do domu, w którym obecnie mieszkała z Sergio na La Moraleja.
- Tato! – krzyknęła, kiedy wysiadła z samochodu.
Mężczyzna siedzący na ganku lekko drgnął, a potem odwrócił wzrok w stronę dziewczyny.
- Córciu! – zawołał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Dawno ciebie tu nie było, choć mieszkamy nie daleko. – Zrobił posępna minę, ale zaraz rozweselił się. – Mniejsza o to, a gdzie mój zięć?
Ricardo zawsze tak nazywał Sergio odkąd jego córka zaczęła się z nim spotykać.
- Pracuje – odpowiedziała i wzruszyła ramionami. – Ktoś musi zarabiać w tym związku.
Jej tato zgromił ją wzrokiem.
- Nie mów tak, to nie ładnie – upomniał ją.
- Ale co? Przecież żartowałam. Ja też pracuję, a jutro mam wywiad z… - przerwała na chwile i zastanowiła się. – z kim ja mam jutro wywiad do cholery?
Zapomniała, tak po prostu zapomniała.
- Z moim zięciem – dodał tata.
Panna Ramirez z zaskoczeniem spojrzała na swojego ojca. Skąd on mógł wiedzieć z kim ona ma przeprowadzać wywiad.
- Sergio podekscytowany tą wiadomością zadzwonił do mnie – wyjaśnił Ricardo.
No tak, oni zawsze byli w dobrych stosunkach. Zawsze zastanawiało ją to, jak oni mieli tyle wspólnych tematów do rozmów, jej samej nie raz brakowało słów, a kiedy Sergio z Ricardo dorwali się, to mogliby przesiedzieć cały dzień w swoim towarzystwie. Rozmawiali o wszystkim, głównie Ricardo wypytywał Sergio o to, kiedy ślub, czy się kochamy… Ramonę te pytania zawsze śmieszyły i ucinała krótko: „Być może będzie ślub”. Natomiast Sergio był zdecydowany mówiąc: „Jak najszybciej.”
To tylko puste słowa, a ty wierzysz i tak w nie.
Kandydat idealny na męża, dlatego Ricardo chciał tak dużo wiedzieć. Polubił bardzo Sergio, i widział, że oni bez siebie żyć nie mogą. Pragnął, aby Ramona znalazła szczęście, żeby wreszcie zapomniała o matce i ruszyła dalej.
- Córciu? – zaczął jej tata. – Czy wy już myśleliście o ślubie? O dzieciach? – Nieśmiało spojrzał na córkę, wiedział że nie lubiła tych tematów, ale musiał o to zapytać.
- Do ślubu jeszcze dużo czasu – odparła niezainteresowana. – Co do dzieci, to ich nie lubię za bardzo, i nigdy nie myślałam o nich, a Sergio nie zaczyna tego tematu.
- Jak to do ślubu jeszcze dużo czasu? Dziecko ty masz dwadzieścia sześć lat! Na wywiadówki chcesz chodzić jako babcia?
- Powiedz po prostu, że chcesz być dziadkiem, a nie mydlisz oczy innymi argumentami – powiedziała dość spokojnie Ramirez.
Ricardo westchnął zrezygnowany i udał się do salonu z kawą w ręku, po czym zasiadł przed telewizorem.
- Widziałaś to? – zapytał nagle Ricardo.
- Nie.
Zainteresowana dziewczyna spojrzała na ekran telewizora, gdzie leciał program telewizyjny. Sergio wspominał coś, że będzie brał udział w czymś takim, ale więcej szczegółów nie zdradził.
- Nagrałem to, bo pomyślałem, że na pewno tego nie oglądałaś – wyjaśnił Ricardo.
Ramona myślała, że to jest powtórka programu, ale nie. Jej tata był tak wspaniałomyślny, że nagrał to dla niej.
- To tylko jakiś talk-show.
- Córciu, on ją pożera wzrokiem – stwierdził jej ojciec.
- Nie, musiało ci się coś przewidzieć.
Miłość potrafi zaślepić człowieka.
Ramona po dwugodzinnej wizycie u ojca udała się do „swojego” domu. Nigdy nie wiedziała, jak to określać, nazywać.
- Sergio, wróciłam! – zawołała w progu, ściągając niewygodne buty.
Udała się do salonu, bo tam zawsze po treningu zasiadał Sergio, ale dziś go tam nie było.
- Sergio? Jesteś?
Odpowiedziała jej jedynie głucha cisza. Nie było go, a to do niego nie podobne. Mieszkali razem kilka miesięcy i Ramona wiedziała o nim praktycznie wszystko. Zawsze wiedziała o której wraca z treningów, z wypadów z kolegami i z innych imprez. Znała jego przyzwyczajenia pozytywne i negatywne. Każde zalety i wady.
Dziś jednak wszystko jest zaprzeczeniem.
- Oczywiście, że tak! Sergio nawija o tym, jak najęty od miesiąca, szczęśliwy, że zabiera mnie ze sobą.
- No tak, cały Ramos.
- Po nazwisku to w sądzie. – Zaśmiała się Ramona. – Wesołych Świąt, bo pewnie zobaczymy się na twoich urodzinach, chyba że wujek zaprosi mnie na wasz trening. - I ruszyła w kierunku wujka.
Sergio odetchnął, kiedy zobaczył, że Ramona oddaliła się na bezpieczną odległość, z dala od jego kolegów z klubu. Nigdy nie był zazdrosny o swoją dziewczynę, ale kiedy spotkał ją, wiedział że będzie bronił jej jak lew.
Tyle złudnych myśli przejawia się w naszej głowie przez dwadzieścia cztery na siedem.
- Wujku, ja już będę się zbierać – zakomunikowała jego siostrzenica. – Chyba nie masz nic przeciwko? Po drodze wstąpiłabym do taty.
- Rozumiem, rozumiem. Idź jeśli musisz.
Ramona zastanawiała się czy José na pewno usłyszał to, co mówiła dziewczyna, czy tylko strzępki zdania, bo odczuwała takie wrażenie, jakby wujek ją po prostu zbył.
Pożegnała się ze wszystkimi i mogła spokojnie udać się do taty, który mieszkał na Piovera. To tak wcale nie było po drodze do domu, w którym obecnie mieszkała z Sergio na La Moraleja.
- Tato! – krzyknęła, kiedy wysiadła z samochodu.
Mężczyzna siedzący na ganku lekko drgnął, a potem odwrócił wzrok w stronę dziewczyny.
- Córciu! – zawołał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. – Dawno ciebie tu nie było, choć mieszkamy nie daleko. – Zrobił posępna minę, ale zaraz rozweselił się. – Mniejsza o to, a gdzie mój zięć?
Ricardo zawsze tak nazywał Sergio odkąd jego córka zaczęła się z nim spotykać.
- Pracuje – odpowiedziała i wzruszyła ramionami. – Ktoś musi zarabiać w tym związku.
Jej tato zgromił ją wzrokiem.
- Nie mów tak, to nie ładnie – upomniał ją.
- Ale co? Przecież żartowałam. Ja też pracuję, a jutro mam wywiad z… - przerwała na chwile i zastanowiła się. – z kim ja mam jutro wywiad do cholery?
Zapomniała, tak po prostu zapomniała.
- Z moim zięciem – dodał tata.
Panna Ramirez z zaskoczeniem spojrzała na swojego ojca. Skąd on mógł wiedzieć z kim ona ma przeprowadzać wywiad.
- Sergio podekscytowany tą wiadomością zadzwonił do mnie – wyjaśnił Ricardo.
No tak, oni zawsze byli w dobrych stosunkach. Zawsze zastanawiało ją to, jak oni mieli tyle wspólnych tematów do rozmów, jej samej nie raz brakowało słów, a kiedy Sergio z Ricardo dorwali się, to mogliby przesiedzieć cały dzień w swoim towarzystwie. Rozmawiali o wszystkim, głównie Ricardo wypytywał Sergio o to, kiedy ślub, czy się kochamy… Ramonę te pytania zawsze śmieszyły i ucinała krótko: „Być może będzie ślub”. Natomiast Sergio był zdecydowany mówiąc: „Jak najszybciej.”
To tylko puste słowa, a ty wierzysz i tak w nie.
Kandydat idealny na męża, dlatego Ricardo chciał tak dużo wiedzieć. Polubił bardzo Sergio, i widział, że oni bez siebie żyć nie mogą. Pragnął, aby Ramona znalazła szczęście, żeby wreszcie zapomniała o matce i ruszyła dalej.
- Córciu? – zaczął jej tata. – Czy wy już myśleliście o ślubie? O dzieciach? – Nieśmiało spojrzał na córkę, wiedział że nie lubiła tych tematów, ale musiał o to zapytać.
- Do ślubu jeszcze dużo czasu – odparła niezainteresowana. – Co do dzieci, to ich nie lubię za bardzo, i nigdy nie myślałam o nich, a Sergio nie zaczyna tego tematu.
- Jak to do ślubu jeszcze dużo czasu? Dziecko ty masz dwadzieścia sześć lat! Na wywiadówki chcesz chodzić jako babcia?
- Powiedz po prostu, że chcesz być dziadkiem, a nie mydlisz oczy innymi argumentami – powiedziała dość spokojnie Ramirez.
Ricardo westchnął zrezygnowany i udał się do salonu z kawą w ręku, po czym zasiadł przed telewizorem.
- Widziałaś to? – zapytał nagle Ricardo.
- Nie.
Zainteresowana dziewczyna spojrzała na ekran telewizora, gdzie leciał program telewizyjny. Sergio wspominał coś, że będzie brał udział w czymś takim, ale więcej szczegółów nie zdradził.
- Nagrałem to, bo pomyślałem, że na pewno tego nie oglądałaś – wyjaśnił Ricardo.
Ramona myślała, że to jest powtórka programu, ale nie. Jej tata był tak wspaniałomyślny, że nagrał to dla niej.
- To tylko jakiś talk-show.
- Córciu, on ją pożera wzrokiem – stwierdził jej ojciec.
- Nie, musiało ci się coś przewidzieć.
Miłość potrafi zaślepić człowieka.
Ramona po dwugodzinnej wizycie u ojca udała się do „swojego” domu. Nigdy nie wiedziała, jak to określać, nazywać.
- Sergio, wróciłam! – zawołała w progu, ściągając niewygodne buty.
Udała się do salonu, bo tam zawsze po treningu zasiadał Sergio, ale dziś go tam nie było.
- Sergio? Jesteś?
Odpowiedziała jej jedynie głucha cisza. Nie było go, a to do niego nie podobne. Mieszkali razem kilka miesięcy i Ramona wiedziała o nim praktycznie wszystko. Zawsze wiedziała o której wraca z treningów, z wypadów z kolegami i z innych imprez. Znała jego przyzwyczajenia pozytywne i negatywne. Każde zalety i wady.
Dziś jednak wszystko jest zaprzeczeniem.
O tym rozdziale zapewne poinformuję jutro. :)
Życzę wam wszystkim Wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego!
Haha xD
Musiałam to wstawić. Kiedy przypomnę sobie ten filmik, i ten głos, kiedy mówił po angielsku, ahhh! <3
Życzę wam wszystkim Wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego!
Haha xD
Musiałam to wstawić. Kiedy przypomnę sobie ten filmik, i ten głos, kiedy mówił po angielsku, ahhh! <3