Miał być kimś wyjątkowym, kimś kto obroniłby ją przed całym złem tego świata. Okazał się jedynie kolejnym tchórzem, kolejnym, który mówił, że będzie z nią do końca. Do końca swojego życia i nawet dłużej.
Miało być pięknie, wyszło jak zawsze…
Obiecywał zdobyć dla niej gwiazdkę z nieba, tą specjalną – wyjątkową.
Dlaczego ją zranił? Wymieniał tysiące powodów, dlaczego to zrobił, jednak żadne nie było na tyle sensowne, aby uznać je za całkowite porzucenie miłości do tej jedynej, której powtarzał, że jest wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju.
Nigdy nie zastanawiał się nawet, jak ona mogła się wtedy czuć.
Porzucana dla dojrzalszej.
Tak brzmiały nagłówki hiszpańskich gazet.
Szatynka czytała to wszystko ze spokojem, ba! Nawet nie przejęła się żadnym docinkiem ze strony reporterów.
On natomiast bał się spojrzeć jej prosto w oczy. Tak najzwyczajniej w świecie się bał. Pierwszy raz w życiu.
Mijali się codziennie, i żadne z nich nie odważyło się nawet, na krótkie: „Cześć!”. Raz los chciał, aby spotkali się w kawiarni, ich ulubionej. Obydwoje bali się siebie, jak ognia.
Biedni przyjaciele Hiszpana i Hiszpanki, musieli znosić to dzielnie. Jednak ci pierwsi nie radzili sobie za bardzo. Nie wiedzieli, jak pomóc najlepszemu koledze. Często spotykali się z Hiszpanką, namawiając ją, aby ta spotkała się ze swoim byłym, tylko w celach rozmowy. Ta, nie mogła, nie potrafiła.
Najgorszą rzeczą dla dziewczyny był fakt, że za kilka miesięcy na świat przyjdzie mała kopia jej ukochanego.
On nie wiedział o tym nic. Żył w przekonaniu, że nic już ich nie łączy, że on i ona to pojęcie dalekie jemu sercu.
To, co działo się wcześniej, przed tym wstrząsającym wydarzeniem, było piękne. Miłość niczym z bajki. Wszyscy mówili, że nic ich nie rozdzieli. Mylili się.
Wracając do przeszłości - która niczym nie jest podobna do teraźniejszości – Ramona przeżyła najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Nigdy nie będzie chciała o nich zapomnieć, bo Hiszpan był dla niej wszystkim, całym światem, i mimo, iż dawno już mu wybaczyła to, co zrobił – tęskni za nim. Nie pogodziła się z myślą, że nie jest już jej.
Miała wiele problemów po rozstaniu. Pierwsze myśli, jakie jej przychodziły to podcięcie sobie żył, bo nie wyobrażała sobie swojego życia bez niego. Bez jej przewodnika, który prowadził ją, kiedy było zimno i ciemno.
Drogi Sergio!
Łączyło, łączy nas wiele. Nie wiem, jak mam to napisać, tysiące słów przychodzą mi w tym momencie do głowy, i nie wiem, które z nich mam zapisać, które z nich są prawdą, a które są fikcją, czystym kłamstwem. Chociaż Ty i tak wiesz, kiedy kłamię, czego nie mogę powiedzieć o sobie. Zwodziłeś mnie, oszukiwałeś. Nigdy od ciebie nie usłyszałam prawdy.
Kochasz mnie? Kochasz mnie jeszcze? Chcę znać odpowiedź na to pytanie. Wiem, że kiedyś zadam ci je prosto w twarz. Spodziewaj się tego, oczekuj, tak jak ja, kiedy wymykałeś się w nocy nie wiadomo gdzie.
Mam tyle do napisania, do powiedzenia. Najważniejsze z tego wszystkiego to chyba to, że będziesz ojcem. Nie umiem powiedzieć Ci tego prosto w oczy, stąd ten list. Chcę Ciebie poinformować. Jeśli będziesz chciał się spotkać kiedykolwiek ze swoim dzieckiem, to ja nie stoję na przeszkodzie. Wiesz przecież, że pragnęłam rodziny, własnej, dziecka, kochającego męża… Jednak Ty to wszystko zepsułeś. Doszczętnie.
Ramona
Nigdy nie wysłała tego listu…
Podjęłam się tego opowiadania, ale nie wiem czy cokolwiek z niego wyjdzie. :)